numeracja utworu określa jego kolejność chronologiczną:
[pierwsza data to prawdopodobny rok napisania; druga - rok pierwodruku]

WIERSZE
# 1701 # 1702 # 1704 # 1705 # 1707 # 1709 # 1711 # 1713 # 1716 # 1719
# 1722 # 1723 # 1726 # 1728 # 1729 # 1730 # 1731 # 1732 # 1734 # 1736
# 1737 # 1738 # 1739 # 1740 # 1741 # 1743 # 1748 # 1750 # 1755 # 1758
# 1760 # 1761 # 1763 # 1764 # 1765 # 1766 # 1767 # 1769 # 1772 # 1774
# 1775


# 1701
(To their apartment deep)

To their apartment deep
No ribaldry may creep
Untumbled this abode
By any man but God --

[?; 1914]

- - - - -

Sprośność nie ma dostępu
Do ich podziemnych ostępów,
Prowadzi do nich droga
Uczęszczana przez Boga -

[Andrzej Szuba]


# 1702
(Today or this noon)

Today or this noon
She dwelt so close
I almost touched her --
Tonight she lies
Past neighborhood
And bough and steeple,
Now past surmise.

[?; 1914]

- - - - -

Jeszcze w południe
Była tak blisko,
Że mogłam jej dotknąć -
Teraz leży i nie dotyczy
Jej czyjeś sąsiedztwo,
Konar, czy wieża,
I żadne domysły.

[Andrzej Szuba]


# 1704
(Unto a broken heart)

Unto a broken heart
No other one may go
Without the high prerogative
Itself hath suffered too.

[?; 1955]

- - - - -

Nawiedzać złamane serca
To przywilej dany
Tym sercom,
Które same cierpiały.

[Andrzej Szuba]


# 1705
(Volcanoes be in Sicily)

Volcanoes be in Sicily
And South America
I judge from my Geography --
Volcanos nearer here
A Lava step at any time
Am I inclined to climb --
A Crater I may contemplate
Vesuvius at Home.

[?; 1914]

- - - - -

Wulkany to Sycylia
I Ameryka Południowa
Lecz z mojej geografii wnoszę -
Że wulkany są dużo bliżej
Ilekroć mam chęć się wspinać
Natychmiast lawa rusza -
Mogę kontemplować w domu
Krater i Wezuwiusza.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Wulkany są na Sycylii
I w Ameryce Południowej
Z mojej Geografii wynika -
Że Wulkany są bliżej
Ilekroć po stopniu Lawy
Zechcę się wspiąć -
Krater mogę kontemplować
Wezuwiusz jest w Domu.

[Krystyna Lenkowska]


# 1707
(Winter under cultivation)

Winter under cultivation
Is as arable as Spring.

[?; 1955]

- - - - -

Zimę uprawną
Można orać jak Wiosnę.

[Andrzej Szuba]


# 1709
(With sweetness unabated)

With sweetness unabated
Informed the hour had come
With no remiss of triumph
The autumn started home

Her home to be with Nature
As competition done
By influential kinsmen
Invited to return --

In supplements of Purple
An adequate repast
In heavenly reviewing
Her residue be past --

[?; 1955]

- - - - -

Z niesłabnącą słodyczą
Poinformował, że nadeszła godzina
Z nieopieszałym triumfem
Jesień zaczęła się w domu

Jej dom był z Przyrody
Jak Zawody ogłoszone
Przez wpływowych krewnych
Zapraszające do powrotu -

W suplementach Purpury
Odpowiedni posiłek
W niebiańskim przeglądzie
Jej resztej istnienia z przeszłości -

[Ryszard Mierzejewski]


# 1711
(A face devoid of love or grace,)

A face devoid of love or grace,
A hateful, hard, successful face,
A face with which a stone
Would feel as thoroughly at ease
As were they old acquaintances --
First time together thrown.

[?; 1896]

- - - - -

Twarz, gdzie wdzięk, miłość nie zawita,
Twarz twarda, zła, sukcesów syta,
Twarz, z którą kamień
Czułby się tak jak w domu
Z dobrą, starą znajomą -
Już przy pierwszym spotkaniu.

[Ludmiła Marjańska]


# 1713
(As subtle as tomorrow)

As subtle as tomorrow
That never came,
A warrant, a conviction,
Yet but a name.

[?; 1945]

- - - - -

Niepochwytne jak jutro,
Co nigdy nie przyszło,
Nakaz, skazanie,
Lecz nie nazwisko.

[Andrzej Szuba]


# 1716
(Death is like the insect)

Death is like the insect
Menacing the tree,
Competent to kill it,
But decoyed may be.

Bait it with the balsam,
Seek it with the saw,
Baffle, if it cost you
Everything you are.

Then, if it have burrowed
Out of reach of skill --
Wring the tree and leave it,
'Tis the vermin's will.

[?; 1896]

- - - - -

Śmierć jest niby insekt,
Który drzewu grozi,
Zdolny jest je zabić,
Lecz można go zwodzić.

Zanęć go balsamem,
Wyszukaj go piłą
I za wszelką cenę
Powstrzymaj go siłą.

Lecz gdy się zagnieździ
I sztuczkom wymyka -
Otul drzewo, zostaw,
to wola szkodnika.

[Ludmiła Marjańska]


# 1719
(God is indeed a jealous God --)

God is indeed a jealous God --
He cannot bear to see
That we had rather not with Him
But with each other play.

[?; 1945]

- - - - -

Bóg w samej rzeczy jest zazdrosny -
Jak dziecko - znieść nie potrafi,
Że każdy z nas z innymi ludźmi
Chętniej niż z Nim się bawi.

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Bóg doprawdy jest Bogiem zazdrosnym -
Nie może znieść gdy widzi
Że chętniej aniżeli z Nim
Ze sobą bawimy się wzajem.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Bóg zaiste jest Bogiem zazdrosnym -
Nie może ścierpieć, gdy widzi,
Jak czas poświęcony zabawie,
Spędzamy nie z Nim, lecz z innymi.

[Andrzej Szuba]


# 1722
(Her face was in a bed of hair,)

Her face was in a bed of hair,
Like flowers in a plot --
Her hand was whiter than the sperm
That feeds the sacred light.
Her tongue more tender than the tune
That totters in the leaves --
Who hears may be incredulous,
Who witnesses, believes.

[?; 1945]

- - - - -

Jej twarz była w łożu włosów,
Jak kwiaty na działce -
Jej dłoń bielsza niż sperma,
Która żywi święte światło.
Jej język bardziej czuły niż melodia,
Która chwieje się w liściach -
Kto jej słucha może nie dowierzać,
Kto jest naocznym świadkiem, wierzy.

[Ryszard Mierzejewski]


# 1723
(High from the earth I heard a bird,)

High from the earth I heard a bird,
He trod upon the trees
As he esteemed them trifles,
And then he spied a breeze,
And situated softly
Upon a pile of wind
Which in a perturbation
Nature had left behind.
A joyous going fellow
I gathered from his talk
Which both of benediction
And badinage partook.
Without apparent burden
I subsequently learned
He was the faithful father
Of a dependent brood.
And this untoward transport
His remedy for care.
A contrast to our respites.
How different we are!

[?; 1896]

- - - - -

Wysoko z ziemi usłyszałam ptaka,
Stąpał po drzewach
Jak ten, co uważa na ich drobiazgi
I wtedy zobaczył letnią bryzę
Usytuowaną miękko
Na górze wiatru,
Którą w swym zamęcie
Przyroda pozostawiła za sobą.
Radość powstała, kiedy
Wywnioskowałam z jego mowy
Kto z ich dwojga jest błogosławiony
I przekomarza się z partnerem.
Bez widocznego skrępowania
Dowiedziałam się później, że
Był oddanym ojcem
W utrzymaniu swego rodu.
I to przewrotne przemieszczanie,
Jego sposób opieki.
Kontrast z naszymi chwilami wytchnienia.
Jakże różni jesteśmy!

[Ryszard Mierzejewski]


# 1726
(If all the griefs I am to have)

If all the griefs I am to have
Would only come today,
I am so happy I believe
They'd laugh and run away.

If all the joys I am to have
Would only come today,
They could not be so big as this
That happens to me now.

[?; 1945]

- - - - -

Jeśli by wszystkie przyszłe smutki
Dziś, kiedy mi tak radośnie,
Zleciały tu, to chyba po to,
By pierzchnąć, gdzie pieprz rośnie.

Jeśli by całe przyszłe szczęście
Dziś, gdy mi tak radośnie,
Zleciało tu, wiem, nie dorówna
Temu, co w sercu gości.

[Andrzej Szuba]

* * * * *

Gdyby me przyszłe smutki
Wszystkie tu dzisiaj się zeszły,
Myślę, że taka-m szczęśliwa,
Że ze śmiechem by pierzchły.

Gdyby me przyszłe radości
Wszystkie tu dzisiaj się zeszły,
Nie dorównałyby szczęściu,
Co mym udziałem jest teraz.

[Tadeusz Sławek]


# 1728
(Is Immortality a bane)

Is Immortality a bane
That men are so oppressed?

[?; 1945]

- - - - -

Czy nieśmiertelność to banicja
Że ludzie są tak udręczeni?

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Więc przygnębienie ludzi stąd,
Że Nieśmiertelność jest nieszczęściem?

[Andrzej Szuba]


# 1729
(I've got an arrow here.)

I've got an arrow here.
Loving the hand that sent it
I the dart revere.

Fell, they will say, in "skirmish"!
Vanquished, my soul will know
By but a simple arrow
Sped by an archer's bow.

[?; 1896]

- - - - -

Ugodziła mnie strzała.
Darzę ją czcią, ponieważ
Kocham rękę, co ją posłała.

Padła, powiedzą, w "pojedynku"!
Pokonana, serce przyzna bez lęku,
Jedną zwyczajną strzałą
Wysłaną łucznika ręką.

[Ludmiła Marjańska]


# 1730
("Lethe" in my flower,)

"Lethe" in my flower,
Of which they who drink
In the fadeless orchards
Hear the bobolink!

Merely flake or petal
As the Eye beholds
Jupiter! my father!
I perceive the rose!

[?; 1945]

- - - - -

"Leta" w moim kwiatku,
Kto zeń pije, pozna
W niewidocznych sadach
Głos śpiewaka drozda!

Ledwie listek, płatek
A gdy oczy zmrużę
Jowiszu, mój ojcze!
Ja pojmuję różę!

[Ludmiła Marjańska]


# 1731
(Love can do all but raise the Dead)

Love can do all but raise the Dead
I doubt if even that
From such a giant were withheld
Were flesh equivalent

But love is tired and must sleep,
And hungry and must graze
And so abets the shining Fleet
Till it is out of gaze.

[?; 1945]

- - - - -

Miłość nie umie tylko wskrzeszać -
Choć i do tego cudu
Byłaby zdolna - gdyby ciało
Warte było jej trudu -

Lecz nawet gigant musi czasem
Spać - zjeść coś - chwilę wytchnąć -
A wtedy - jaśniejącej Flocie
Pozwala w dali niknąć.

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Miłość wszystko może lecz nie wskrzesi zmarłych
I wątpię czy wtedy nawet
Wstrzymywane przez takiego giganta
Ciało byłoby ekwiwalentem.

Lecz miłość jest zmęczona, spać musi
I głodna - musi paść się dalej
Więc podżega jaśniejącą flotyllę
Póki ta nie zniknie w oddali.

[Ludmiła Marjańska]


# 1732
(My life closed twice before its close -- - Parting)

My life closed twice before its close --
It yet remains to see
If Immortality unveil
A third event to me

So huge, so hopeless to conceive
As these that twice befell.
Parting is all we know of heaven,
And all we need of hell.

[?; 1896]

- - - - -

Dwakroć przeżyłam życia koniec —
Ale wciąż czekam przecież,
Czy Nieśmiertelność mi odsłoni 
Jakieś zdarzenie trzecie —

Przytłaczająco niepojęte
Jak tamte dwa dalekie.
Rozstanie: tylko tę rzecz znamy z nieba, 
Tylko ją nam wystarczy znać z piekieł.

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Moje życie zamykało się dwukrotnie -
Nim zgasło - zaczekam przecie
Czy nieśmiertelność odsłoni
Przede mną zdarzenie trzecie -

Tak wielkie, tak nie do pojęcia
Jak tamte dwa już dalekie.
Rozłąka to wszystko co wiemy o niebie,
I czego nam trzeba od piekieł.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Moje życie skończyło się dwukrotnie -
Lecz trwam żeby wiedzieć
Czy Nieśmiertelność odsłoni jakieś
Trzecie zdarzenie

Tak straszne i trudne do pojęcia
Jak poprzednie oba.
Rozstanie to tyle co wiemy o niebie,
I więcej od piekła nie trzeba.

[Krystyna Lenkowska]


# 1734
(Oh, honey of an hour,)

Oh, honey of an hour,
I never knew thy power,
Prohibit me
Till my minutest dower,
My unfrequented flower,
Deserving be.

[?; 1945]

- - - - -

O, słodyczy godziny miłej,
Nie znałam twojej siły,
Chroń jak najdłużej
To moje najmniejsze wiano,
Rabatkę nieuczęszczaną,
Zanim na to zasłuży.

[Ludmiła Marjańska]


# 1736
(Proud of my broken heart, since thou didst break it,)

Proud of my broken heart, since thou didst break it,
Proud of the pain I did not feel till thee,

Proud of my night, since thou with moons dost slake it,
Not to partake thy passion, my humility.

Thou can'st not boast, like Jesus, drunken without companion
Was the strong cup of anguish brewed for the Nazarene

Thou can'st not pierce tradition with the peerless puncture,
See! I usurped thy crucifix to honor mine!

[?; 1947]

- - - - -

Dumna ze złamanego serca, skoroś ty je złamał,
dumna z bólu, którego przedtem nie zaznałam,
i z mroku, który ty przepajasz księżycami.
A korna, bo golgoty twej podzielić mi nie dano.

[Kazimiera Iłłakowiczówna]


# 1737
(Rearrange a "Wife's" affection!)

Rearrange a "Wife's" affection!
gWhen they dislocate my Brain!
Amputate my freckled Bosom!
Make me bearded like a man!

Blush, my spirit, in thy Fastness --
Blush, my unacknowledged clay --
Seven years of troth have taught thee
More than Wifehood every may!

Love that never leaped its socket --
Trust entrenched in narrow pain --
Constancy thro' fire -- awarded --
Anguish -- bare of anodyne!

Burden -- borne so far triumphant --
None suspect me of the crown,
For I wear the "Thorns" till Sunset --
Then -- my Diadem put on.

Big my Secret but it's bandaged --
It will never get away
Till the Day its Weary Keeper
Leads it through the Grave to thee.

[?; 1945]

- - - - -

"Żony" zachwiać przywiązaniem?!
Wpierw niech mózg mój zmianie poddam,
niech utracę biust z piegami
a mężczyzny zyskam brodę.

Wstydź się, duchu, swej pustoty,
wstydź się, zapoznana glino!
Lata służby więcej znaczą
niż ślub byle kobieciny!

Niewzruszona z posad miłość,
ufność - lecz w bolesnym drżeniu,
stałość ogniotrwała, owszem!
Rozpacz, ta - bez złagodzenia.

Triumfalnie dźwigam ciężar,
tak że męki - nikt nie świadom,
wszystkie ciernie niosąc we dnie,
a na wieczór kładąc diadem.

Sekret - skryty opatrunkiem -
dotąd nie wychynie pewno,
aż znużony dzień powszedni
w grobie sam ci go wyśpiewa.

[Kazimiera Iłłakowiczówna]

* * * * *

Przemienić "babskie" uczucie!
Kiedy mózg mój chcą przemieścić!
Doprawić mi męską brodę!
Obciąć piegowate piersi!

Płoń się, duchu, żeś jest bystry -
Płoń się, glino nie uznana -
Siedem lat wiary nauczy
Więcej niż kobiecość sama!

Miłość wciąż w swoim łożysku -
Ufność opasana bólem -
Stałość - nagrodzona ogniem -
A cierpienie - bez znieczuleń!

Ciężar - dotąd dźwigam w triumfie -
Nie wie nikt, że mam koronę,
Bo do zmierzchu noszę "ciernie" -
A diadem kładę wieczorem.

Wielki sekret mój w bandażach -
Nie wydostanie się wcześniej
Niż w dniu gdy strudzony strażnik
Przez grób tobie go przyniesie.

[Ludmiła Marjańska]


# 1738
(Softened by Time's consummate plush,)

Softened by Time's consummate plush,
How sleek the woe appears
That threatened childhood's citadel
And undermined the years.

Bisected now, by bleaker griefs,
We envy the despair
That devastated childhood's realm,
So easy to repair.

[?; 1896]

- - - - -

Grzęznąc w najmiększych pluszczach Czasu,
Traci kanciastość nieszczęście -
Taran, co groził całe lata
Naszej fortecy dziecięcej.

W przepołowionych sroższym bólem
Ta rozpacz zazdrość dziś budzi:
Wciąż łatwo było odbudować,
Co obróciła w gruzy.

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Wyciszone przez czasu niezawodny plusz
Jak te strapienia wydają się blade,
Które drążyły dawne lata będąc
Groźbą dla dziecinnych cytadel.

Dziś rozdarci przez dotkliwsze troski
Zazdrościmy cierpienia,
Które niszczyło królestwa dzieciństwa,
Tak łatwe do naprawienia.

[Ludmiła Marjańska]


# 1739
(Some say goodnight -- at night --)

Some say goodnight -- at night --
I say goodnight by day --
Good-bye -- the Going utter me --
Goodnight, I still reply --

For parting, that is night,
And presence, simply dawn --
Itself, the purple on the height
Denominated morn.

[?; 1929]

- - - - -

Niektórzy mówią dobranoc - w nocy -
Ja mówię dobranoc podczas dnia -
Żegnaj - Oznajmiasz mi odejście -
Dobranoc - Odpowiadam wciąż -

Na pożegnanie, że jest noc
I obecność, świtu po prostu -
Jego samego, purpury na wysokości
Porankiem nazywanej.

[Ryszard Mierzejewski]


# 1740
(Sweet is the swamp with its secrets,)

Sweet is the swamp with its secrets,
Until we meet a snake;
'Tis then we sigh for houses,
And our departure take

At that enthralling gallop
That only childhood knows.
A snake is summer's treason,
And guile is where it goes.

[?; 1896]

- - - - -

Miły moczar w mroku tajemnic,
Póki nie spotkasz węża;
Wtedy wzdychasz do domu,
Chęć ucieczki zwycięża

I gnasz tak wdzięcznym galopem,
Jaki zna tylko dzieciństwo.
Wąż jest wiarołomstwem lata,
Kiedy sunie, to sama chytrość.

[Ludmiła Marjańska]


# 1741
(That it will never come again)

That it will never come again
Is what makes life so sweet.
Believing what we don't believe
Does not exhilarate.

That if it be, it be at best
An ablative estate --
This instigates an appetite
Precisely opposite.

[?; 1945]

- - - - -

W tym, że nie zdarzy się na nowo, 
Jest cała słodycz życia.
Takiej pewności żadna inna
Wiara nam nie użycza.

Jeśli coś będzie, to najwyżej
W odrębnym stanie czy bycie —
Ta pewność budzi w nas apetyt 
Dokładnie odwrotny: na życie.

[Stanisław Barańczak] 


# 1743
(The grave my little cottage is,)

The grave my little cottage is,
Where "Keeping house" for thee
I make my parlor orderly
And lay the marble tea.

For two divided, briefly,
A cycle, it may be,
Till everlasting life unite
In strong society.

[?; 1896]

- - - - -

Prowadzę dom dla ciebie...
Mój grób to moja chata,
gdzie salonik porządkuję,
zastawiam marmurową herbatę

dla dwojga rozdzielonych na krótko,
na jeden cykl, być może,
aż do czasu, gdy wieczne życie
spójnię między nami dwojgiem utworzy.

[Kazimiera Iłłakowiczówna]

* * * * *

Tutaj dom dla ciebie prowadzę,
Ten grób jest moją chatą,
Gdzie porządkuję salonik
I nakrywam marmur do herbaty.

Dla dwóch osób rozdzielonych na krótko,
Na jeden cykl, nie więcej,
Nim żywot wieczny je złączy
Mocnym towarzyskim węzłem.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Grobowcem jest moje domostwo,
Gdzie gospodynią jestem tobie
I do herbaty nakrywam
Na marmurowym stole.

Nakrycie dla dwojga to krótki,
Jak się okaże, epizod,
Póki nas życia wiecznego
Mocniejsze nie złączy spoiwo.

[Tadeusz Sławek]


# 1748
(The reticent volcano keeps)

The reticent volcano keeps
His never slumbering plan --
Confided are his projects pink
To no precarious man.

If nature will not tell the tale
Jehovah told to her
Can human nature not survive
Without a listener?

Admonished by her buckled lips
Let every babbler be
The only secret people keep
Is Immortality.

[?; 1896]

- - - - -

Powściągliwy wulkan ukrywa
Nie znające spoczynku plany -
Nie słyszy o jego projektach
Żaden człowiek niepowołany.

Skoro natura nie zwierza
Co Jehowa jej szepnął do ucha
Czemu ludzkiej naturze
Konieczny słuchacz?

Niech jej usta zasznurowane
Gadułom lekcji udzielą
Ludzie jednej tajemnicy dochowują
To nieśmiertelność.

[Ludmiła Marjańska]


# 1750
(The words the happy say)

The words the happy say
Are paltry melody
But those the silent feel
Are beautiful --

[?; 1945]

- - - - -

Słowa ludzi szczęśliwych
To licha piosenka,
W słowach, które czują milczący,
Tyle jest piękna -

[Andrzej Szuba]


# 1755
(To make a prairie it takes a clover and one bee,)

To make a prairie it takes a clover and one bee,
One clover, and a bee,
And revery.
The revery alone will do,
If bees are few.

[?; 1896]

- - - - -

By łąkę stworzyć, jednej koniczynki dość i jednej pszczoły,
jednej pszczoły i kwiatka
dla zadumy.
Zresztą, samej zadumy starczy,
jeśli pszczoły - to rzadkość.

[Kazimiera Iłłakowiczówna]

* * * * *

By zrobić łąkę, starczy kwiat koniczyny
I jedna pszczoła -
Jeden kwiat koniczyny i pszczoła,
I marzenie, co je przywoła.
Wystarczy byś marzenie snuł,
Jeśli jest mało pszczół.

[Artur Międzyrzecki]

* * * * *

By stworzyć prerię, starczy jeden zgoła 
Kwiat koniczyny,
Marzenie
I pszczoła.
Jeśli pszczół nie ma ani na lekarstwo, 
Same rojenia wystarczą.

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

By stworzyć rozległą łąkę,
Pszczoła i koniczyna zda się na początek.
Jedna pszczoła, koniczyna
I marzenie.
Ono samo już by wystarczało,
Jeśli pszczół mało.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

By stworzyć prerię, starczy koniczyna i pszczoła,
Jedna koniczyna i pszczoła,
I pomarzyć.
Choć gdy pszczół nie ma,
Wystarczą marzenia.

[Andrzej Szuba]

* * * * *

Do prerii trzeba koniczyny i jednej pszczoły,
Jednej koniczyny, i pszczoły,
I zadumy.
Sama zaduma wystarczy,
Gdy pszczół nie uświadczy.

[Krystyna Lenkowska]


# 1758
(Where every bird is bold to go)

Where every bird is bold to go
And bees abashless play,
The foreigner before he knocks
Must thrust the tears away.

[?; 1896]

- - - - -

Gdzie każdy ptak odważnie lata,
A pszczoła śmiało pląsa,
Tam obcy, nim do drzwi zapuka,
Łzę z oka musi strącać.

[Andrzej Szuba]


# 1760
(Elysium is as far as to - Suspense)

Elysium is as far as to
The very nearest Room
If in that Room a Friend await
Felicity or Doom --

What fortitude the Soul contains,
That it can so endure
The accent of a coming Foot --
The opening of a Door --

[1882; 1890]

- - - - -

Elizjum jest nie dalej
niż do sąsiedniego pokoju,
jeśli cię tam właśnie czeka
nieszczęście lub szczęście twoje.

Jakiż hart krzepi taką duszę,
że potrafi znieść bez tchu
rytm zbliżających się kroków,
drzwi otwieranych stuk!

[Kazimiera Iłłakowiczówna]

* * * * *

Elizjum jest przez ścianę —
To ten sąsiedni pokój,
W którym ktoś Bliski czeka 
Zbawienia lub Wyroku —

Ile hartu w Duszy — że to znosi, 
Gdy coraz bliżej brzmi
Stąpanie nadchodzących Stóp —
Skrzyp otwieranych Drzwi —

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Elizjum jest niedaleko
Tak blisko jak to pomieszczenie
Jeśli w nim czeka przyjaciel
Na szczęśliwość lub potępienie -

Ileż w duszy jest męstwa,
Że może to znieść, gdy
Słychać odgłos nadchodzących stóp -
I otwieranie drzwi -

[Ludmiła Marjańska]


# 1761
(A train went through a burial gate,)

A train went through a burial gate,
A bird broke forth and sang,
And trilled, and quivered, and shook his throat
Till all the churchyard rang;

And then adjusted his little notes,
And bowed and sang again.
Doubtless, he thought it meet of him
To say good-by to men.

[?; 1890]

- - - - -

Orszak przekroczył bramę cmentarza
I nagle ptak zaśpiewał,
I wibrowały w gardle trele,
Aż cmentarz echem rozbrzmiewał;

A potem znowu zmienił ton,
Skłonił się i zaczął na nowo śpiewać.
Niechybnie słusznym zdało mu się,
By z ludźmi się pożegnać.

[Tadeusz Sławek]


# 1763
(Fame is a bee.)

Fame is a bee.
It has a song --
It has a sting --
Ah, too, it has a wing.

[?; 1898]

- - - - -

Sława to pszczoła.
Ma swoją piosenkę -
Ma żądło cienkie -
Ach, ma także skrzydło.

[Ludmiła Marjańska]

* * * * *

Sława to pszczoła.
Bo śpiewa -
Bo ukłuje -
No i wzlatuje.

[Andrzej Szuba]


# 1764
(The saddest noise, the sweetest noise,)

The saddest noise, the sweetest noise,
The maddest noise that grows, --
The birds, they make it in the spring,
At night's delicious close.

Between the March and April line --
That magical frontier
Beyond which summer hesitates,
Almost too heavenly near.

It makes us think of all the dead
That sauntered with us here,
By separation's sorcery
Made cruelly more dear.

It makes us think of what we had,
And what we now deplore.
We almost wish those siren throats
Would go and sing no more.

An ear can break a human heart
As quickly as a spear,
We wish the ear had not a heart
So dangerously near.

[?; 1898]

- - - - -

Najsmutniejszy hałas, najsłodszy hałas,
Najbardziej oszalały hałas, który narasta -
Ptaki, one robią go na wiosnę,
W nocy smacznie kończą.

Na linii między marcem a kwietniem
Magiczna granica,
Poza którą waha się lato
W pobliżu rajskich terenów.

To kieruje nasze myśli ku wszystkim zmarłym,
Którzy przechadzali się tutaj z nami,
Dzięki czarom separacji
Wykonanym okrutnie drożej.

To kieruje nasze myśli do tego, co mieliśmy
I nad czym teraz ubolewamy.
Życzymy sobie prawie gardeł syren,
Które mogłyby przemieszczać się i śpiewać, nic więcej.

Ucho może przebić ludzkie serce,
Tak szybko jak włócznia.
Życzymy sobie ucha, które nie miało serca
Tak niebezpiecznie blisko.

[Ryszard Mierzejewski]


# 1765
(That Love is all there is,)

That Love is all there is,
Is all we know of Love;
It is enough, the freight should be
Proportioned to the groove.

[?; 1914]

- - - - -

Miłość jest wszystkim, co istnieje —
To wszystko, co o niej wiemy; 
Wystarczy — ciężar wozu musi 
Stosowny być do kolein.

[Stanisław Barańczak]


# 1766
(Those final Creatures, -- who they are --)

Those final Creatures, -- who they are --
That, faithful to the close,
Administer her ecstasy,
But just the Summer knows.

[?; 1914]

- - - - -

Kim są - te doskonałe Istoty -
Które, do końca wierne,
Zarządzają jej ekstazą -
To Lato wie najpewniej.

[Andrzej Szuba]


# 1767
(Sweet hours have perished here;)

Sweet hours have perished here;
This is a mighty room;
Within its precincts hopes have played, --
Now shadows in the tomb.

[?; 1896]

- - - - -

Słodkie godziny sczezły tutaj;
Straszliwe to pomieszczenie,
W którym kiedyś żyła nadzieja -
Teraz grobowe cienie.

[Andrzej Szuba]


# 1769
(The longest day that God appoints)

The longest day that God appoints
Will finish with the sun.
Anguish can travel to its stake,
And then it must return.

[?; 1894]

- - - - -

Najdłuższy Boży dzień
Kończy się wraz ze słońcem.
Podobnie ból: osiąga cel,
A potem zawraca.

[Andrzej Szuba]


# 1772
(Let me not thirst with this Hock at my Lip,)

Let me not thirst with this Hock at my Lip,
Nor beg, with Domains in my Pocket --

[1881; 1945]

- - - - -

Nie dozwól pragnąć, gdy Kielich przy Ustach,
Ni żebrać, gdy Krocie w Kieszeniach -

[Andrzej Szuba]


# 1774
(Too happy Time dissolves itself)

Too happy Time dissolves itself
And leaves no remnant by --
'Tis Anguish not a Feather hath
Or too much weight to fly --

[1870; 1945]

- - - - -

Po Szczęściu, kiedy się rozpłynie,
Nie pozostanie ślad ni osad -
To Męka nie ma Piór - lub nazbyt
Jest ciężka, by się wzbić w niebiosa -

[Stanisław Barańczak]

* * * * *

Szczęście, kiedy już uleci,
Nie pozostawi nic po sobie -
Ból nie ma Skrzydeł lub, zbyt ciężki,
Nie wzleci nad Obłoki -

[Andrzej Szuba]


# 1775
(The earth has many keys,)

The earth has many keys,
Where melody is not
Is the unknown peninsula.
Beauty is nature's fact.

But witness for her land,
And witness for her sea,
The cricket is her utmost
Of elegy to me.

[?; 1945]

- - - - -

Ziemia ma wiele kluczy,
Gdzie nie ma melodii.
Jest półwyspem nieznanym.
Piękno jest faktem naturalnym.

Ale dowodem dla jego ziemi
I dowodem dla jego morza
Świerszcz jest jego ostateczną
Elegią dla mnie.

[Ryszard Mierzejewski]

* * * * *

Ziemia ma tonów w bród.
Tam gdzie melodii brak
Jest nieznany półwysep.
Piękno natury to fakt.

Zaświadcza go jej morze,
I jej ląd go zaświadcza,
Lecz koronnym dowodem
Jest elegia świerszcza.

[Krystyna Lenkowska]

* * * * *

Wiele tonacji ma ziemia.
Tam, gdzie melodia się kończy,
Nieznany rozciąga się półwysep.
Piękno natury jest dziełem.

Zaświadczam jej lądom,
Świadczę oceanowi,
Ona zaś elegię dla mnie
Zaśpiewać każe świerszczowi.

[Tadeusz Sławek]



Emily