Not with a Club, the Heart is broken Nor with a Stone -- A Whip so small you could not see it I've known To lash the Magic Creature Till it fell, Yet that Whip's Name Too noble then to tell. Magnanimous as Bird By Boy descried -- Singing unto the Stone Of which it died -- Shame need not crouch In such an Earth as Ours -- Shame -- stand erect -- The Universe is yours. [1874; 1896] - - - - - Nie maczuga złamała serce Ani kamień - Biczyk tak mały że niewidoczny Nawet i dla mnie Bat tę magiczną istotę smagał Póki nie legła - Lecz aby imię bata nazwać Nazbyt szlachetna. Bo wielkoduszna jak ów ptak Przez chłopca wypatrzony - Co śpiewał do kamienia - nim Spadł martwy - ugodzony - Hańba nie musi się kulić Na takiej jak nasza planecie - Hańba trzyma się prosto - Inaczej niż we Wszechświecie. [Ludmiła Marjańska] * * * * * Ni Pałką, ni Kamieniem Serca się nie skruszy - Widok wiotkiej Witki Bardzo mnie poruszył, Gdy ów Twór Czarowny Bez litości cięła, Lecz się nie ośmielę Wyznać tej witki imienia. Jak Ptak wielkoduszna, Co pieśnią wybacza Ręce - Która Kamień rzuciła, Choć umiera w męce - Na tym Ziemskim Padole Wstyd niech się nie kuli - Twoim jest Wszechświat - Wstydzie - powstań dumnie. [Tadeusz Sławek]
Surprise is like a thrilling -- pungent -- Upon a tasteless meat Alone -- too acrid -- but combined An edible Delight. [1874; 1945] - - - - - Niespodzianka jest jak - dreszcz przyprawy - Co smak potrawy zmienia - Sama - zbyt ostra - lecz ze strawą Rozkosz dla podniebienia. [Andrzej Szuba]
The Day she goes Or Day she stays Are equally supreme -- Existence has a stated width Departed, or at Home -- [1874; 1945] - - - - - Dzień, gdy odchodzi, I Dzień, gdy zostaje, Oba są doskonałe - Czy Jest, czy go Nie Ma, Życie ma wartość stałą - [Andrzej Szuba]
The Infinite a sudden Guest Has been assumed to be -- But how can that stupendous come Which never went away? [1874; 1945] - - - - - Podobno Nieskończoność To Gość niespodziewany - Jak może zaskakiwać coś, Co zawsze było z nami? [Andrzej Szuba]
This dirty -- little -- Heart Is freely mine. I won it with a Bun -- A Freckled shrine -- But eligibly fair To him who sees The Visage of the Soul And not the knees. [1874; 1945] - - - - - To zbrukane serduszko moim jest niewątpliwie, nabyty za pół darmo zaśniedziały relikwiarz, godny wszakże oczu, co widzą bez osłonek piękne oblicze duszy, nie - kolana znużone. [Kazimiera Iłłakowiczówna]
To break so vast a Heart Required a Blow as vast -- No Zephyr felled this Cedar straight -- 'Twas undeserved Blast -- [1874; 1945] - - - - - Złamanie wielkiego Serca Wielkiej Siły wymaga - To nie Zefir powalił ten smukły Cedr - Lecz niezasłużony Huragan - [Andrzej Szuba]
Dear March -- Come in -- How glad I am -- I hoped for you before -- Put down your Hat -- You must have walked -- How out of Breath you are -- Dear March, Come right up the stairs with me -- I have so much to tell -- I got your Letter, and the Birds -- The Maples never knew that you were coming -- till I called I declare -- how Red their Faces grew -- But March, forgive me -- and All those Hills you left for me to Hue -- There was no Purple suitable -- You took it all with you -- Who knocks? That April. Lock the Door -- I will not be pursued -- He stayed away a Year to call When I am occupied -- But trifles look so trivial As soon as you have come That Blame is just as dear as Praise And Praise as mere as Blame -- [1874; 1896] - - - - - Drogi Marcu, przybywaj! Jakże się cieszę! Oczekiwałam cię wcześniej. Zdejmij kapelusz - Musiałeś iść pieszo Ależ brakuje ci tchu! Drogi Marcu, jak się masz? I co jeszcze? Czy zostawiłeś Naturę w dobrym zdrowiu? Och, Marcu, chodź ze mną prosto schodami na górę, Mam ci tak dużo do opowiedzenia! Dostałam twój list, i są ptaki; Klony nigdy nie wiedziały Że przyszedłeś - Ogłaszam, Jak rosły ich czerwone twarze! Ale Marcu, wybacz mi - I te wszystkie wzgórza, Które mi zostawiłeś do barwienia; Nie były odpowiednio purpurowe - Zabrałeś to wszystko ze sobą. Kto tam puka? To Kwiecień! Zamknij drzwi! Nie chcę być ścigana! Nie odzywał się od roku Kiedy byłam zajęta. Ale drobiazgi wyglądają tak trywialnie kiedy wnet przyszedłeś. Ta wina jest równie droga jak pochwała A pochwała tak samo jak wina. [Ryszard Mierzejewski] * * * * * Marcu drogi - Wejdź - Jakże się cieszę - Tak długo już czekam - Powieś swój Kapelusz - Strudzonyś długim marszem - Tchu ci wprost brakuje - Marcu drogi, jak się masz, ty i cała Reszta - W Natury domu wszyscy zdrowi? Och, Marcu, pójdź ze mną schodami na górę - Wszystko ci opowiem - List od ciebie przyszedł, przyleciały Ptaki - Nie wiedziały, że przybędziesz, Klony - póki im nie rzekłam - Wyznaję - poczerwieniały strasznie ich Oblicza - Wybacz mi, Marcu, kazałeś mi barwić Wzgórza - Lecz zostałam z niczym, Bo wszystkie Szkarłaty ze sobą zabrałeś - Nie wykonałam zadania z tych przyczyn - Kto się dobija? To Kwiecień. Nie otwieraj - Przychodzi, gdym zajęta, Choć cały rok zwlekał, przechera - Wszystkie te drobiazgi wraz z twoim przyjściem Stały się nieważne Wina tak droga jak Pochwała, Pochwała tak nikła jak Wina - [Tadeusz Sławek]
Floss won't save you from an Abyss But a Rope will -- Notwithstanding a Rope for a Souvenir Is not beautiful -- But I tell you every step is a Trough -- And every stop a Well -- Now will you have the Rope or the Floss? Prices reasonable -- [1874; 1945] - - - - - Nie Nić jedwabna wyratuje cię z Otchłani, Lecz gruba Lina – Chociaż Zwój Liny niezbyt się nadaje Na upominek – Ale powiem ci, że każdy krok to Przepaść – Studnia – gdziekolwiek staniesz – I cóż wolisz – Konopie czy Jedwab? Ceny – umiarkowane - [Stanisław Barańczak]
The vastest earthly Day Is shrunken small By one Defaulting Face Behind a Pall -- [1874; 1945] - - - - - Najdłuższy ziemski Dzień Zmienia się w chwilę Za sprawą jednej Twarzy Przykrytej Kirem - [Andrzej Szuba]
Whether they have forgotten Or are forgetting now Or never remembered -- Safer not to know -- Miseries of conjecture Are a softer woe Than a Fact of Iron Hardened with I know -- [1874; 1945] - - - - - Bo czy zapomnieli, Czy zapomną teraz, Czy nie pamiętali - Lepsza już niewiedza - Piekiełko przypuszczeń To mniejsza niedola Niż Żelazne Fakty, Kiedy wiesz do końca - [Andrzej Szuba]
Wonder -- is not precisely Knowing And not precisely Knowing not -- A beautiful but bleak condition He has not lived who has not felt -- Suspense -- is his maturer Sister -- Whether Adult Delight is Pain Or of itself a new misgiving -- This is the Gnat that mangles men -- [1874; 1945] - - - - - Domysł - to nie całkiem nie Wiedzieć I Wiedzieć nie całkiem - Piękny lecz pusty stan Nie żyje ten kto nie doznaje - Niepewność - to jego dojrzalsza Siostra - Czy Dorosła Rozkosz jest Bólem Czy z niej nowa obawa - To jest ten Mol co ludzi katuje - [Krystyna Lenkowska]
Pink -- small -- and punctual -- Aromatic -- low -- Covert -- in April -- Candid -- in May -- Dear to the Moss -- Known to the Knoll -- Next to the Robin In every human Soul -- Bold little Beauty Bedecked with thee Nature forswears Antiquity -- [1875; 1890] - - - - - Różowy - mały - i punktualny - Pachnący - skromny - Skryty - w kwietniu - Szczery - w maju - Drogi Mchom - Znajomy Pagórka - Miły każdej Duszy - Jak Jaskółka - Dzielna Śliczności Strojna w ciebie Natura wyrzeka się Starości - [Andrzej Szuba]
A little Madness in the Spring Is wholesome even for the King, But God be with the Clown -- Who ponders this tremendous scene -- This whole Experiment of Green -- As if it were his own! [1875; 1914] - - - - - Trochę Szaleństwa w Kwietniu-Maju Nawet Królowi się przydaje, Lecz Bóg niech strzeże Błazna - Co zgłębia ogrom całej sceny - Ten Eksperyment Zieleni - Jak gdyby była jego własna! [Stanisław Barańczak] * * * * * Szaleństwo wiosny tak rozczula Że zdrowe jest nawet dla króla, Lecz Boże zlituj się nad błaznem - Co eksperyment tej zieleni I jej wspaniałość chce ocenić Jak osiągnięcie swoje własne! [Ludmiła Marjańska]
How soft this Prison is How sweet these sullen bars No Despot but the King of Down Invented this repose Of Fate if this is All Has he no added Realm A Dungeon but a Kinsman is Incarceration -- Home. [1875; 1951] - - - - - Jak urocze są te posępne kraty, Jakie miłe jest to Więzienie, Nie Despota, ale Puchowy Król Wymyślił to schronienie. Jeśli Los Wszystko to sprawił, Czyż nie pamiętał też o tym, By Loch był nam Krewniakiem, A uwięzienie Domem. [Andrzej Szuba]
Let me not mar that perfect Dream By an Auroral stain But so adjust my daily Night That it will come again. Not when we know, the Power accosts -- The Garment of Surprise Was all our timid Mother wore At Home -- in Paradise. [1875; 1947] - - - - - Niech tego snu doskonałość nie zginie od skazy świtu! Obym me noce tak kształtowała, by ów sen do mnie znów zawitał. [Kazimiera Iłłakowiczówna]
What tenements of clover Are fitting for the bee, What edifices azure For butterflies and me -- What residences nimble Arise and evanesce Without a rhythmic rumor Or an assaulting guess. [1875; 1894] - - - - - Jaki dom z koniczyny Szykuje się dla pszczoły, Jaki dla mnie i dla motyla Gmach lazurowy - Jakie rezydencje ulotne Powstają, aby przeminąć potem - Bez uporczywych plotek, Czy złośliwych pogłosek. [Andrzej Szuba]
Unto the Whole -- how add? Has "All" a further realm -- Or Utmost an Ulterior? Oh, Subsidy of Balm! [1875; 1945] - - - - - Do Całości - jak można coś dodać? Czy za "Wszystkim" - w inny Region wkraczamy? Ostateczność - czy ma Ciąg dalszy? O, Uzupełnień Balsamy! [Stanisław Barańczak] * * * * * Do Całości - jak dodać? A Pełnię - jak Uzupełnić? A Nieskończoność - jak Skończyć? O, Balsamie Dopełnień! [Andrzej Szuba]
Luck is not chance -- It's Toil -- Fortune's expensive smile Is earned -- The Father of the Mine Is that old-fashioned Coin We spurned -- [1875; 1945] - - - - - Szczęście to nie traf - To Znój - O cenny uśmiech Fortuny Toczy się bój - Ojcem Kopalni Jest staroświecka Moneta, Którą wzgardziliśmy - [Andrzej Szuba]
The Heart is the Capital of the Mind -- The Mind is a single State -- The Heart and the Mind together make A single Continent -- One -- is the Population -- Numerous enough -- This ecstatic Nation Seek -- it is Yourself. [1875; 1929] - - - - - Serce to Stolica Umysłu - Umysł - Państwo osobne - Serce i Umysł razem - Osobny Kontynent - W sumie - Populacja Dość liczna - Ten Naród - to Ty - Ekstatyczna. [Andrzej Szuba]
The Rat is the concisest Tenant. He pays no Rent. Repudiates the Obligation -- On Schemes intent Balking our Wit To sound or circumvent -- Hate cannot harm A Foe so reticent -- Neither Decree prohibit him -- Lawful as Equilibrium. [1876; 1891] - - - - - Szczur - najtreściwszy z Lokatorów. Nie chce rozmieniać się na drobne Płacenia Czynszu - Zobowiązań - Zaprząta go jeden Problem: Jak nam przeszkodzić, gdy go Siłą Zwalczamy lub Sposobem - Nienawiść nie da sobie rady Z takim milkliwym Wrogiem - Dekret na próżno z nim się zmaga - Szczur zgodny z Prawem jest jak Równowaga. [Stanisław Barańczak] * * * * * Szczur komornego nie płaci, To powściągliwy lokator. Wypiera się zobowiązań - Oddany tylko schematom - Udaremnia nasze podstępy Łatwo je odgadł - Nawet nienawiść nie zrani Tak milkliwego wroga - Żaden tu dekret nie pomaga - Legalny jest jak równowaga. [Ludmiła Marjańska] * * * * * Szczur to najtreściwszy Najemca. Nie płaci Renty. Nie uznaje Obowiązku - Intrygami zajęty Drwi z naszego Rozumu By sondować, przechytrzać - Wstręt nie może krzywdzić Tak cichego Wroga - Żaden Dekret go nie zabrania - Uprawnionego jak Równowaga. [Krystyna Lenkowska]
I sued the News -- yet feared -- the News That such a Realm could be -- "The House not made with Hands" it was -- Thrown open wide to me -- [1876; 1931] - - - - - Nie wierzyłam - choć z lękiem - Że takie Królestwo istnieje - "Dom nie zbudowany Rękami" - Otworzył przede mną podwoje - [Andrzej Szuba]
Of their peculiar light I keep one ray To clarify the Sight To seek them by -- [1876; 1931] - - - - - Zachowam jeden promień Z ich osobliwego światła, Aby wyostrzyć Wzrok, Którym ich będę szukała - [Andrzej Szuba]
Take all away -- The only thing worth larceny Is left -- the Immortality -- [1876; 1891] - - - - - Zabierz wszystko - I tak zostawisz jedną cenną Rzecz - Nieśmiertelność - [Andrzej Szuba]
Brother of Ingots -- Ah Peru -- Empty the Hearts that purchased you -- [1876; 1945] - - - - - Bracie Sztab Złota - Ach, Peru miłe - Puste są Serca, co cię nabyły - [Andrzej Szuba]
Love's stricken "why" Is all that love can speak -- Built of but just a syllable The hugest hearts that break. [1876; 1894] - - - - - Osłupiałe "dlaczego" To cała mowa Miłości — Najpotężniejsze serce Druzgoczą te trzy zgłoski. [Stanisław Barańczak] * * * * * Zbolałe "dlaczego" To język miłości - Najtwardsze serce Łamią te trzy zgłoski. [Andrzej Szuba]
The Sun is one -- and on the Tare He doth as punctual call As on the conscientious Flower And estimates them all -- [1876; 1945] - - - - - Słońce - jednako punktualnie Nawiedza Wykę I sumienne Kwiatki, I ocenia wszystkie - [Andrzej Szuba]
Dreams are the subtle Dower That make us rich an Hour -- Then fling us poor Out of the purple Door Into the Precinct raw Possessed before -- [1876; 1945] - - - - - Sny - Posag nieznaczny - Przez Godzinę jesteś bogatszy - Potem - jak ostatnia biedota Wylatujesz za fioletowe Wrota I jesteś w twardej Rzeczywistości, Gdzieś wcześniej gościł - [Andrzej Szuba]
Forbidden Fruit a flavor has That lawful Orchards mocks -- How luscious lies within the Pod The Pea that Duty locks -- [1876; 1896] - - - - - Zakazany owoc ma smak, Który z sadów legalnych drwi - Zamknięty przez obowiązek Jakże słodki groszek w strąku śpi - [Ludmiła Marjańska] * * * * * Słodycz zakazanego Owocu Drwi z legalnych słodkości - Jak soczysty jest groszek w Strąku, Zamknięty na klucz Powinności - [Andrzej Szuba]
His Heart was darker than the starless night For that there is a morn But in this black Receptacle Can be no Bode of Dawn [1876; 1945] - - - - - Jego Serce mroczniejsze od bezgwiezdnej nocy: Ratunek w porannym blasku - Ale ta czarna Studnia Nie Zapowiada Brzasku. [Andrzej Szuba]
I suppose the time will come Aid it in the coming When the Bird will crowd the Tree And the Bee be booming. I suppose the time will come Hinder it a little When the Corn in Silk will dress And in Chintz the Apple I believe the Day will be When the Jay will giggle At his new white House the Earth That, too, halt a little -- [1876; 1945] - - - - - Przypuszczam że przyjdzie czas Pomóż mu w nadejściu Gdy Ptaki obsiądą Drzewa I Pszczoły zabrzęczą. Przypuszczam że przyjdzie czas Nieco go powstrzymaj Gdy Zboża włożą Jedwab A Jabłka Bawełnę Wierzę, że też, nieco opóźnisz Ten Dzień kiedy chichot Sójki zadudni, nad nowym Białym Domem Ziemią - [Krystyna Lenkowska]
Touch lightly Nature's sweet Guitar Unless thou know'st the Tune Or every Bird will point at thee Because a Bard too soon -- [1876; 1945] - - - - - Tylko muśnij słodką Gitarę Natury, Chyba, że znasz Piosenkę - Bo wyśmieją wszystkie Ptaki Zielonego Poetę - [Andrzej Szuba]
They might not need me -- yet they might -- I'll let my Heart be just in sight -- A smile so small as mine might be Precisely their necessity -- [1877; 1894] - - - - - Może nie potrzebują mnie - a może Lepiej w pobliżu serce złożę - Bo może im potrzeba właśnie By dla nich mój uśmiech miał jaśnieć - [Ludmiła Marjańska] * * * * * Czy ktoś mnie zechce - czy nie zechce - Na podorędziu moje Serce - Bo może uśmiech mój oględny Akurat okaże się niezbędny - [Andrzej Szuba]
Hope is a strange invention -- A Patent of the Heart -- In unremitting action Yet never wearing out -- Of this electric Adjunct Not anything is known But its unique momentum Embellish all we own -- [1877; 1931] - - - - - Nadzieja jest dziwnym tworem - Wynalazkiem Serca - Niestrudzonym mechanizmem Co się nie wyciera - O tej elektrycznej Sile Niczego nie wiemy Lecz jej unikalny impet Stroi wszystko co mamy - [Krystyna Lenkowska]
It sounded as if the Streets were running And then -- the Streets stood still -- Eclipse -- was all we could see at the Window And Awe -- was all we could feel. By and by -- the boldest stole out of his Covert To see if Time was there -- Nature was in an Opal Apron, Mixing fresher Air. [1877; 1891] - - - - - Ucieczka Ulic - tym mógł być ten szum - Gdy ucichł - ustał widocznie bieg Ulic - Zaćmienie Słońca - tyleśmy widzieli Stojąc przy oknie - Lęk - tyleśmy czuli. Wkrótce - najśmielsi wyjrzeli z Kryjówek - By sprawdzić - czy się Czas toczy wciąż jeszcze? A tam Natura w Fartuchu z Opalu Mieszała świeższe Powietrze. [Stanisław Barańczak] * * * * * Dźwięk był taki jakby gnały ulice Wtem ucichły - stanęły powozy - Widzieliśmy jedynie zaćmienie - Nie czuliśmy nic - oprócz grozy. Aż co śmielsi ze schronienia się wykradli Sprawdzać Czas czy istnieje jeszcze - Natura w opalowym fartuchu Miksowała odświeżone powietrze. [Ludmiła Marjańska] * * * * * Brzmiało to tak jakby biegły Ulice Wszystko ucichło – po chwili – Zaćmienie – można je było zobaczyć I Strach poczuć – tylko tyle. Wkrótce – najśmielsi wyszli z Azyli By się przekonać że Czas tam jest jeszcze – Zastali Żywioł w Zapasce z Opali Jak mieszał świeższe Powietrze. [Barbara Grzybek]
I have no Life but this -- To lead it here -- Nor any Death -- but lest Dispelled from there -- Nor tie to Earths to come -- Nor Action new -- Except through this extent -- The Realm of you -- [1877; 1891] - - - - - Nie mam innego Życia - Tylko to jedno - tutejsze - Ani Śmierci innej niż ta, Która każe mi opuścić to miejsce - Żadnych więzi z przyszłymi Ziemiami - Żadnych nowych Dróg Dojścia - Tylko poprzez Krainę Ciebie - Ten jeden obszar - [Stanisław Barańczak]
Perhaps they do not go so far As we who stay, suppose -- Perhaps come closer, for the lapse Of their corporeal clothes -- It may be know so certainly How short we have to fear That comprehension antedates And estimates us there -- [1877; 1932] - - - - - Może daleko nie odchodzą Jak zdaje się nam - pozostałym Może są bliżej, choć stracili Szatę nazwaną ciałem - Zyskamy kiedyś może pewność Bo krótki naszych obaw czas Że zrozumienie nas poprzedzi I tam oceni nas - [Ludmiła Marjańska]
What mystery pervades a well! That water lives so far -- A neighbor from another world Residing in a jar Whose limit none have ever seen, But just his lid of glass -- Like looking every time you please In an abyss's face! The grass does not appear afraid, I often wonder he Can stand so close and look so bold At what is awe to me. Related somehow they may be, The sedge stands next the sea -- Where he is floorless And does no timidity betray But nature is a stranger yet; The ones that cite her most Have never passed her haunted house, Nor simplified her ghost. To pity those that know her not Is helped by the regret That those who know her, know her less The nearer her they get. [1877; 1896] - - - - - - Studnia - co za misterium! Tak daleko ta woda stoi, jak gdyby sąsiad z innego świata chciał rezydować tutaj w słoju. Trawa nie zdaje się zalękniona, aż dziw mi, że tak blisko mieszka i tak odważnie obok kogoś, na kogo ja spoglądam z dreszczem. A może jakoś są spokrewnieni... Sitowie przecie rośnie na plaży, choć bez podglebia, i także strachu nigdy po sobie nie pokaże. Ale przyroda - to sama obcość, ci zaś, co klną się jej imieniem, nawet nie byli u jej domostwa pełnego duchów, widm i cieni. Choć żal mi tych, co jej nie znają, żal jeszcze bardziej takich, którzy znając ją dobrze - tym dalsi od niej im bliżej są i znają dłużej. [Kazimiera Iłłakowiczówna] * * * * * Studnia - ten zbiornik tajemnicy! Woda w niej tak daleko Mieszka - z innego świata sąsiad - Widać jedynie wieko Szklanego słoja, w którym woda Ma dom - którego granic Nikt nie zna - to tak, jak móc patrzeć Co chwila w twarz otchłani! Trawa wokoło trwa bez lęku - Pytam się nieraz - jak trawa Może róść blisko - patrzeć śmiało W to, co mnie tchu pozbawia? Są chyba jakoś spokrewnione - Ta trawa i sitowie, Co lęku przed bezdennym morzem Też nie pokaże po sobie - Lecz jest nam nadal nieznajomą Natura - rzekoma wiedza Nie dotknie nawet ściany domu, Który jej duchu nawiedza. Współczuć tym, którzy jej nie znają - To łatwiejsze zadanie, Gdy wiemy, że i znawca zna ją Tym mniej, im bliżej stanie. [Stanisław Barańczak]